Prolog, który tak naprawdę nie jest na początku


 — Nie — powiedział poirytowany. — Nie ma mowy.  
Kuba z wściekłością wyrwał swoją dłoń z uścisku mężczyzny. Gdyby wzrok mógł zabijać, Janek z całą pewnością padłby trupem. Żeby podkreślić jeszcze moc swoich słów, uderzył otwartą dłonią w pierś mężczyzny.
Na Janku nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Nie był już chuderlawym chłopcem, którego Kuba poznał pierwszego dnia studiów. Ostatnie lata odbiły na nim swoje piętno, co miało wydźwięk nie tylko w mocno zbudowanej sylwetce, ale także w jakimś nieokreślonym, smutku, który odbijał się na jego twarzy. Czas, który spędził w Norwegii zmienił go na wiele różnych sposobów, ale to była puszka Pandory, której wolał nie ruszać.
Kuba, nie widząc żadnej reakcji starszego mężczyzny, ponownie uderzył dłonią w jego pierś, tym razem wkładając w to więcej siły. Jako że i tym razem nie doczekał się żadnej reakcji, zdzielił go kolejny raz, mocniej, sprawiając, że Janek lekko się zachwiał. Z mściwą satysfakcją znów wymierzył cios, tym razem jednak już o wiele słabiej, a jego dłoń wylądowała płasko na piersi mężczyzny.
Dopiero po kilku napiętych sekundach powoli podniósł wzrok, chyba tylko po to, żeby spotkać roziskrzone oczy drugiego mężczyzny. Janek wpatrywał się w niego z nieskrywanym, zwierzęcym głodem. Napięcie, które można było wyczuć w powietrzu powodowało, że Kubie z sekundy na sekundę coraz ciężej było złapać oddech. Intensywność wzroku drugiego mężczyzny, tak różna od tego, co Janek prezentował mu przez ostatnie tygodnie, momentalnie przeniosła go do ich studenckich czasów, przypominając, ile razy dał się złapać temu roziskrzonemu spojrzeniu i ile razy kończyło się to gorącymi jękami, spoconą skórą i kurczowym mięciem pościeli.
— Nie — powiedział ponownie, tym razem już bez żadnej mocy w głosie. Dreszcz, który czuł na plecach, jasno mówił mu, że nawet jego własne ciało nie wierzy w te śmieszne, gorące sprzeciwy.
Jego oczy wciąż były całkowicie zawładnięte przez paraliżuje spojrzenie Janka. Tymczasem na twarzy mężczyzny malował się coraz bardziej widoczny, zacięty grymas. Zupełnie nie zwracając uwagi na rozeźlone ruchy drobniejszego mężczyzny, przyciągnął go do siebie stanowczo, z być może odrobinę większą siłą, niż było to konieczne, i zacisnął dłoń na jego biodrze.
Nic nie mógł poradzić na to jak wielka buzowała w nim wściekłość. Kiedy tylko przypomniał sobie jak jeszcze kilkanaście minut temu Kuba wdzięczył się do Stevena McCalla, największego fiuta wśród całej rady nadzorczej jego korporacji, złość na nowo wybuchła w jego żyłach, powodując, że miał ochotę obić temu pacanowi gębę. A co do Kuby… co do Kuby miał zupełnie inne plany.
— Trzeba było mnie nie prowokować — warknął i nie czekając na dalszą odpowiedź, wpił się wargami w usta drugiego mężczyzny.
Coś w nim wybuchło. Całowanie Kuby było tak cholernie… dobre. Młodszy jakby niepomny swoich protestów posłusznie rozchylił wargi i pozwolił Jankowi wślizgnąć się do nich językiem. Jego ciało ulegle wpasowało się w większego mężczyznę, a z pomiędzy ust wydostał się cichy, zrozpaczony jęk. Dźwięk dotarł prosto do krocza Janka, który poczuł, jakby prąd przeszedł mu po plecach. To było jeszcze lepsze niż pamiętał — te chętne usta, namiętne jęki i ukochane ciało, które wczepiało się w niego teraz z taką potrzebą.
Odsunął się od Kuby tylko na krótką sekundę. Omiótł spojrzeniem jego śliczną twarz, zamglone spojrzenie, rozchylone, tak pięknie zaczerwienione i zdewastowane przez niego usta, i sam jęknął z nieskrywanym pragnieniem.
Ten chłopak od zawsze mieszał mu w głowie, powodując, że tracił zmysły i poczucie rzeczywistości. Za nic miał swoje własne postanowienie, że nie pozwoli sobie już nigdy więcej zatracić się tak, jak kiedyś.
Niecierpliwie przeniósł swoje usta na szyję Kuby, a dłonią mocno szarpnął za jego koszulę na plecach i szybko znalazł drogę do gorącej skóry pod spodem. Druga dłoń w zupełnie naturalny sposób odnalazła drogę do zgrabnego pośladka mężczyzny. Kurwa, jego tyłek był jeszcze twardszy niż pamiętał.
— Kurwa — powtórzył wprost za swoimi myślami, zupełnie nieświadomy, że mówi na głos.
Kuba jęknął ponownie, ale zanim dźwięk miał choćby najmniejszą szansę roznieść się po gabinecie, Janek scałował go zachłannie z jego ust. Ręce Kuby, jakby w letargu wsunęły się w dobrze przystrzyżone włosy Janka, a przez głowę chłopaka przemknęło jak bardzo ta fryzura różniła się od piaskowej szopy, którą nosił mężczyzna kilka lat wcześniej. W ogóle w Janku zmieniło się tak dużo, że Kuba na początku nie był nawet pewny, czy w mężczyźnie zostało cokolwiek z jego dawnego ukochanego.
Te sentymentalne myśli przerwało nagłe i bolesne ugryzienie w dolną wargę. Skupił wzrok na ostrym spojrzeniu mężczyzny.
— Patrz na mnie — wycedził Janek z niezadowoleniem. — Kiedy jesteś ze mną, masz być tylko ze mną, jasne?
Kuba prychnął na ten idiotyczny tekst. A niby z kim innym miałby być?
Jego drwiąca odpowiedź chyba jednak nie spodobała się Jankowi, który ze złością wplątał dłoń we włosy mężczyzny i pociągnął jego głowę do tyłu.
— Co cię tak śmieszy? — zapytał, nie kryjąc irytacji.
Wszystko w Kubie, od kiedy zobaczył go po raz pierwszy po tylu latach rozłąki, wprawiało go w emocjonalne rozedrganie i budziło w nim niczym nieuzasadnioną wściekłość. Nawet kiedy mężczyzna zachowywał się zupełnie poprawnie, Janek miał ochotę dać mu po mordzie. Albo go wypieprzyć. Którekolwiek. Oba.
A dzisiaj po prostu przelała się czara goryczy. Kiedy tylko zobaczył go w tych cholernych spodniach, opiętych na jego zgrabnej pupie do granic możliwości, na tym cholernym firmowym przyjęciu, na którym nawet nie miał zamiaru być, dostał szału. A ten idiota jeszcze przez cały wieczór prowokował go w najlepsze, błyszcząc uśmiechem, wyginając się jak jakaś dama do towarzystwa i poklepując po bicepsie jego największego rywala w firmie! I oczywiście co chwilę zerkał na niego prowokująco, sprawdzając, czy patrzy. Kurwa jego mać! Oczywiście, że patrzył! Wzroku z niego nie spuszczał. I ten dupek doskonale to wiedział, dlatego bawił się jego kosztem!
I, oczywiście, za każdym razem, kiedy Janek na chwilę łapał jego spojrzenie, Kuba uciekał w ramiona tamtego kretyna, który jak gdyby nigdy nic, wykorzystywał bezwstydnie sytuację i kładł swoje chciwie łapska na jego chłopaku!
Zirytowany, ponownie szarpnął za włosy Kuby, a mężczyzna spojrzał mu buńczucznie w oczy. Jego usta ułożyły się w drwiącym uśmiechu, zanim powiedział: — Taki jesteś zazdrosny?
Ałć. W samo serce. Brawo, kochanie. Siedem lat później, a ty dalej potrafisz spoliczkować mnie jednym zdaniem.
Na głos powiedział jednak tylko: — Kiedy jesteś z innymi, możesz myśleć o kim ci się tylko podoba. Ale jak jesteś ze mną, masz myśleć tylko o mnie. Jasne? — ostatnie słowo podkreślił, ponownie gryząc dolną wargę chłopaka. Kuba syknął wściekle i odwrócił głowę, a Janek od razu zaczął kąsać jego szyję.  
Zabawne jest to —  pomyślał Kuba —  że zawsze, kiedy próbuję być z kimś innym, mogę myśleć tylko o tobie, podczas gdy byłem z tobą, zapominałem o tym, że na świecie istnieje ktokolwiek inny.
Jego usta jednak milczały, a oczy wlepiały się z upartą zaciętością w ścianę. Jak na złość gabinet był prawie pusty, poza kilkoma naprawdę niezbędnymi do pracy meblami i narzędziami, i nie było w nim nic, na czym mężczyzna mógłby na dłużej skupić uwagę.  
Tymczasem usta Janka poczynały sobie z nim naprawdę śmiało, przenosząc się zuchwale na płatek jego ucha. Mężczyzna doskonale zdawał sobie sprawę jak bardzo jest to czułe miejsce, bo już nie raz doprowadzał Kubę do krawędzi jedynie tylko ssąc i podgryzając jego ucho oraz jęcząc słodkie wulgaryzmy wprost do niego.
Dreszcz przyjemności mimowolnie przebiegł po plecach Kuby, kiedy mężczyzna z cichym mlaśnięciem wypuścił jego ucho ze swoich warg i cicho, prawe czule szepnął wprost do niego: — Jasne?
Brunet jęknął przeciągle, zupełnie ubezwłasnowolniony tym głosem. Gdyby zamknął oczy, mógłby prawie udawać, że Janek i on znowu mają po dwadzieścia lat i całują się namiętnie w swojej sypialni. Że za chwilę Janek uśmiechnie się do niego frywolnie, pocałuje go w usta i wypowie bardzo czule “kocham cię, Kruszyno”.
…Kruszyno. Nie był już Kruszyną. A na pewno nie Kruszyną Janka. Więc nie zamknął oczu, a zamiast tego spojrzał wyzywająco na drugiego mężczyznę i z drwiącym uśmiechem, głosem ociekającym sarkazmem, powiedział: — Jasne.
Janek ponownie poczuł się jakby ktoś go kopnął. Sam był sobie winien, bo niby jakiej odpowiedzi się spodziewał? Minęło wiele lat, odkąd po raz ostatni trzymał tego mężczyznę w ramionach i tylko ostatni naiwniak mógł liczyć, że po takim czasie zostaną jakiekolwiek uczucia. Ich rozstanie nie należało do najmilszych; pozostawiło go rozbitego i ze złamanym sercem. Spotkali się po latach głupim przypadkiem i za kilka tygodni ich drogi miały się ponownie rozejść. To, czego Janek naprawdę potrzebował, to szybki i dobry seks. Na pożegnanie, żeby wyrzucić go raz na zawsze ze swojego systemu.
I właśnie trafił w sedno, nie było potrzeby dorabiać do tego filozofii, szukać w drugim mężczyźnie jakichś uczuć. Kiedy tylko ta myśl przebiegła przez jego rozgorączkowaną głowę, łatwiej było mu po prostu oddać się chwili.
Jego ręce wprawnie przesunęły się do przodu, na klatkę piersiową mężczyzny i zaczęły skrupulatnie rozpinać guziki koszuli. Kuba ponownie jęknął i odchylił zachęcająco głowę, z czego Janek od razu skorzystał i zabrał się za ssanie szyi kochanka, nie przejmując się nawet drapiącym po nosie zarostem. Kiedy jego dłonie odpięły już ostatni guzik koszuli, pewnie przesunęły się pod pośladki mężczyzny i Janek bez słowa ostrzeżenia podrzucił lekko chłopaka, tak, że teraz trzymając go za pupę, mógł z łatwością przejść z nim kilka kroków w głąb pomieszczenia i posadzić mężczyznę na biurku. Kuba, który instynktownie zarzucił mu ramiona na szyję i wczepił się w niego mocno, żeby nie spaść na tyłek, teraz sam miał łatwy dostęp do szyi drugiego mężczyzny, więc niezwłocznie zabrał się za składanie na niej drobnych pocałunków.
Janek niechętnie przerwał tę pieszczotę, żeby spojrzeć ponownie na twarz chłopaka.
Był piękny. Przez ostatnie kilka lat jego rysy się wyostrzyły, a policzki pokrył męski zarost, ale jego głowę wciąż zdobiły miękkie, ciemne loki. I jego oczy… wciąż były hipnotyzujące, ciemne, czekoladowe i tak cudowne, że nie sposób było się od nich oderwać. Zupełnie nieświadomy tego co robi, pocałował zadarty nos Kuby, a na jego własnych ustach pojawił się czuły uśmiech.
Kuba drgnął mimowolnie, widząc jak twarz kochanka się zmienia. Jakby spadła z niej jakaś kamienna maska i w końcu, po raz pierwszy od dawna, pojawił się prawdziwy obraz Janka.
No co, czy tak głupio było marzyć? Kochał go. Kochał go nieustannie przez te wszystkie lata. Kochał go, kiedy się poznali i kochał go, kiedy Janek zdecydował się go zostawić. Kochał go, kiedy budził się sam, zapłakany w ich wspólnym łóżku i kochał go, kiedy później przeprowadził się znów do Poznania. Kochał go, kiedy był z innymi. Kochał go, kiedy jego życie waliło się na kawałki i kochał go, kiedy wiedział już z całą pewnością, że Janek już nic do niego nie czuje. Czy naprawdę tak głupio było choć przez chwilę pomarzyć, że mógłby go kochać z wzajemnością?
Nie dane mu było jednak oszukiwać się dłużej, bo twarz Janka bardzo szybko wróciła do swojej zwykłej maski i zupełnie jak gdyby nigdy nic się nie stało, mężczyzna nachylił się nad nim i lekko zachrypniętym głosem powiedział wprost do jego ucha:
— Chcę cię wypieprzyć tak, żebyś czuł mnie w sobie jeszcze jutro.
Kuba zamknął oczy, boleśnie świadomy, że jego fantazje są tylko fantazjami, tymczasem bardzo realny i bardzo twardy członek wbijał mu się w udo. Siedział na biurku, z Jankiem między swoimi nogami, koszula zwisała mu z ramion, a jego własny penis domagał się uwagi. Jęknął przeciągle, ponownie skupiając wzrok na mężczyźnie.
Janek znów go pocałował, podczas gdy jedna z jego dłoni przemieściła się z pośladków chłopaka na jego krocze i przez materiał tych miękkich, cholernie seksownych spodni zaczęła pocierać jego członka.
W głowie starszego mężczyzny szalała burza. Czuć go, po takim czasie, takiego chętnego, takiego twardego, to było niemal aż za dużo. Ponownie ugryzł chłopaka w szyję, z mściwą satysfakcją zauważając, że już pojawił się na niej ślad, który jutro na pewno bardzo ciężko będzie ukryć pod śnieżnobiałą, elegancką koszulą.
Jego własny penis prosił o jakiś większy kontakt niż tylko sporadyczne pocieranie o udo kochanka, jednak mężczyzna był zdeterminowany, żeby najpierw doprowadzić na skraj wytrzymałości partnera. Sądząc po błagalnych jękach Kuby, był na jak najlepszej drodze. Ścisnął jego penisa przez spodnie, a chłopak zakwilił.
— Szzz — mruknął do jego ucha, wiedząc doskonale, że w żaden sposób to chłopaka nie ukoi. Jeśli coś, to pobudzi go jeszcze bardziej… dla podkreślenia efektu dodatkowo perfidnie zahaczył językiem o płatek jego ucha.
Kuba trząsł się w jego ramionach, zupełnie tak jak wtedy, kiedy robili to po raz pierwszy. Doskonale. Janek nie żartował, kiedy mówił, że ma zamiar wypieprzyć go tak, żeby pamiętał o nim jeszcze następnego dnia. Może to go nauczy, żeby nigdy więcej na jego oczach nie flirtował z innym mężczyzną.
Prychnął na te żałosne myśli. Zupełnie jakby mógł przerżnąć go wprost do duszy…
Młodszy mężczyzna zacisnął dłonie na przedramionach blondyna. Chciał… Potrzebował spojrzeć mu w oczy, znaleźć w nich choć iskierkę dawnego Janka. To wszystko było takie idiotyczne. Nie chciał, żeby to się tak potoczyło, pragnął go tylko trochę rozzłościć, sprawić, żeby był o niego zazdrosny, tak jak kiedyś. Tymczasem jedyne co osiągnie, to pozwoli się zerżnąć jak tanią dziwkę, w gabinecie mężczyzny, podczas wciąż trwającego firmowego przyjęcia. I najgorszy, najbardziej upokarzający fakt zalśnił w jego umyśle – pomimo tego, że wiedział, że to nic nie znaczy, że po wszystkim będzie się z tym czuł pusto i smutno, i tak tego chciał.
Gdy, choć zupełnie nieświadomy jego rozmyślań, Janek nagle prychnął, chłopak od razu pomyślał z ironią, że oto odpowiedź na jego głupie mrzonki.
Tym razem Kuba sam zainicjował pocałunek, wpijając się w wargi blondyna. Chciał mu tak wiele przekazać, oddać całego siebie, pokazać, że wciąż go kocha. Chciał zajść mu za skórę, wpełznąć pod nią i zostać tam tak długo, aż Janek nie będzie mógł bez niego żyć.
Z zapałem godnym lepszej sprawy całował usta mężczyzny, podczas gdy dłoń drugiego mężczyzny wsunęła się w jego spodnie z ścisnęła jego członka przez bieliznę.
— O kurwa — wychrypiał Kuba nieświadomy, że w ogóle się odzywa.
Bardziej wyczuł niż zobaczył uśmiech na ustach kochanka. Janek przesunął drugą dłoń na przód jego spodni i rozpiął sprawnie guzik i rozporek, pozwalając, żeby jego sztywny penis wysunął się z bielizny i otarł się o delikatne włoski podbrzusza. Kuba jęknął przeciągle, zdruzgotany przez te wszystkie odczucia, jakie go ogarnęły, a Janek zawtórował mu głębokim jękiem i zupełnie bez ostrzeżenia padł przed nim na kolana, biorąc czubek jego członka do ust.
— Kurwa – powtórzył Kuba załamanym głosem. Schował twarz w zgięciu swojego łokcia, żeby chociaż w ten sposób odgrodzić się od tego zapierającego dech w piersi zjawiska.
Janek w odpowiedzi wypuścił go z ust i odsunął głowę, patrząc na bruneta z dołu.
— Patrz na mnie — przypomniał drugiemu mężczyźnie i nie ruszył się, dopóki Kuba nie odsunął ręki z twarzy, ukazując swoje piękne, rumiane oblicze. Jego usta były spuchnięte, oczy zamglone i wyglądał, jakby mógł dojść od jednego jego ruchu. Idealnie.
Nie zwlekając dłużej pochylił się, ponownie biorąc mężczyznę w usta.
— Nie — zaprotestował Kuba słabo, ale zauważając, że nie dało to żadnej reakcji, położył dłoń na głowie kochanka i ciągnąc go za włosy, odsunął od swojego penisa. — Nie tak – powiedział, patrząc mężczyźnie w oczy i, pomimo palącego jego policzki rumieńca zażenowana, dodał: — Chcę dojść z tobą w sobie.
Janek głośno przełknął ślinę, nie zastanawiając się nawet, jak wiele to zdradza w kwestii burzy, jaka w nim szalała. No co? Żaden mężczyzna nie może pozostać spokojny, słysząc takie życzenia. Szybko zamaskował jednak swoje rozedrganie kpiącym uśmiechem i nie odrywając oczu od spojrzenia Kuby, po raz ostatni przeciągnął językiem po jego członku. Wciąż przed nim klęcząc, ściągnął pojedynczo buty ze stóp chłopaka, złapał za mocno już zsunięte na uda spodnie oraz bokserki i zdjął je całkowicie z jego nóg, pozostawiając kochanka w jedynie opadającej z jego ramion koszuli.
Sam wciąż był całkowicie ubrany. Nie poluźnił nawet krawata. Ta świadomość, wraz z uczuciem całkowicie nagiej skóry pod jego palcami, sprawiały, że czuł nad chłopakiem ogromną przewagę. Dodało mu to nieco animuszu i teraz, już z nieudawanym uśmiechem wstał, znowu odnajdując swoje miejsce między udami Kuby, przycisnął swoje dłonie do jego pośladków, masując je i ściskając. Cały czas patrzył przy tym w oczy bruneta.
Kuba ponownie jęknął i wysunął usta, chcąc skraść mu kolejny pocałunek. Janek jednak na to nie pozwolił, odsuwając głowę tak, aby jego język kolejny raz musnął płatek ucha chłopaka. Niskim, seksownym głosem wychrypiał: — Nie powinieneś był mnie tak drażnić — podkreślił słowa liźnięciem żuchwy chłopaka. — Chciałeś mnie sprowokować, prawda, kochanie?
Kuba na to czułe słowo zacisnął powieki. Równie dobrze Janek mógł mu przyłożyć pięścią, pewnie mniej by bolało. Zanim jednak zdążył choćby coś odpowiedzieć, mężczyzna jednocześnie zsunął jego biodra z blatu biurka i wsunął opuszek palca w jego wejście, a język do jego ust.
Kuba drżał, sprawiając, że i Janek poczuł, jak trzęsie go z pożądania. Uczucie było tak silne, że nie miał nawet siły upomnieć chłopaka, że powinien mieć otwarte oczy. Wsunął język głębiej do ust kochanka, a palcem mocniej nacisnął na jego wejście, wydobywając tym samym słodki jęk. Jego penis był boleśnie twardy i sączył się przez bieliznę. Jedyne, co mógł dla niego zrobić, to pocierać rytmicznie o nagie udo swojej Kruszyny, tym samym wprawiając biodra chłopaka w niekontrolowane kołysanie. Dzięki temu małemu ruchowi, palce Janka zagłębiały się raz za razem pomiędzy pośladki Kuby. Nie przerywając leniwego pocałunku, mężczyzna jedną ręką nieco uniósł pupę chłopaka, pozwalając drugiemu palcu naprzeć na słodki tyłeczek. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz był tak podniecony. Mógłby dojść od samego pieszczenia wnętrza chłopaka. Niepomny tego co robi, jęknął przeciągle w usta drugiego mężczyzny, po czym odsunął się tylko na taką konieczną odległość, która pozwoliłaby mu wychrypieć w usta kochanka: — Chcę już być w tobie.
Kuba wypuścił głośno powietrze i trzęsącym się głosem powiedział tylko: — Oliwka.
Oliwka.
Kurwa. Nie miał oliwki ani gumek. Nie planował pieprzyć swojego byłego chłopaka podczas pierdolonego firmowego przyjęcia! Nie miał też w zwyczaju trzymać takich rzeczy w szufladach biurka...
— Kurwa — powiedział na głos. — Kurwa, kurwa — powtórzył, żeby podkreślić sytuację.
To jakby trochę otrzeźwiło Kubę, bo odzyskał na tyle przytomności umysłu, żeby zapytać: — Co?
Janek spojrzał w jego oczy z niekrytą rozpaczą.
— Nie mam — powiedział załamanym głosem, sugerującym koniec świata.
Kuba, jeżeli to możliwe, rumieniąc się jeszcze bardziej, wydukał: — Ja mam. W portfelu. Gumkę i saszetkę oliwki.
Przez krótką sekundę Janek patrzył na niego, jakby do niego nie dochodziło, co mężczyzna mówi. Jednak, kiedy słowa w końcu do niego dotarły, zagryzł ze złością zęby.
Przyszedł tutaj z myślą, że będzie się z kimś rżnąć? Ciekawe czy miał na myśli jego, czy może na przykład Stevena?
A może to zupełnie nie tak? Może Kuba był po prostu taką ladacznicą, że zawsze miał przy sobie takie rzeczy, licząc, że trafi mu się okazja?
— Gdzie? — warknął przez zęby.
— W portfelu, w spodniach — odpowiedział Kuba, zawstydzony. Czuł się zażenowany tym, że pewnie Janek sądził, że od początku to planował. Ale lepiej było żeby mężczyzna myślał, że naszykował się dzisiaj, specjalnie na tę okazję, niż żeby znał prawdę, że nosi tę pieprzoną gumkę od trzech tygodni, kiedy go po raz pierwszy zobaczył, prawda?
Tymczasem Janek, już bez zbędnych słów, sięgnął do spodni mężczyzny, leżących pod biurkiem, i wyciągnął z nich potrzebne rzeczy.
Czuł… Choć to było głupie, czuł się zdradzony. Niepotrzebnie. To był tylko seks.
— Odwróć się — powiedział beznamiętnie, wyciągając prezerwatywę z opakowania.
Kuba drgnął i spojrzał na niego wielkimi oczami, ale poza tym nic nie zrobił.
— Odwróć się — powtórzył. — Oprzyj się biodrami o biurko i połóż ręce na blacie — wydał suche instrukcje.
Kuba przełknął ciężko ślinę. Tak miało być? Tak to miał wyglądać ich pierwszy i zapewne ostatni raz po tylu latach?
To było tak kurewsko niewłaściwe! Chciał coś powiedzieć, krzyknąć, zaprotestować… ale przed oczami wciąż miał tę jedną sekundę wcześniej, kiedy Janek na chwilę opuścił gardę i wyglądał znowu jak jego chłopiec. Jeżeli to była jego jedyna szansa, to dobrze. Weźmie z tego, ile się da.
— W porządku — powiedział i delikatnie się uśmiechnął. Nie czekając na odpowiedź, odwrócił się i wykonał polecenie mężczyzny. Od siebie wypiął jeszcze kusząco tyłek i przekrzywiając głowę figlarnie do tyłu, zapytał: — Tak mnie chcesz?
Janek patrzył na niego jak wmurowany. I o to właśnie chodziło. Kuba uśmiechnął się jeszcze i oblizał wargi. To była gra dla dwojga, a on doskonale pamiętał, co trzeba zrobić, żeby doprowadzić Jaśka do szaleństwa.
Mężczyzna wypuścił głośno powietrze i niezdarnie sięgnął po saszetkę z oliwką. Rozdarł ją pośpiesznie i wylał sobie trochę na palce. Już on mu pokaże, jak on go chce!
Nie tracąc czasu, stanął za chłopakiem i wsunął palec do jego ciepłego, ciasnego wnętrza, otrzymując w zamian seksowny, przeciągły jęk. W tej pozycji mógł wsunąć palec dużo głębiej niż chwilę wcześniej, z czego szczodrze skorzystał. Biodra bruneta poruszały się wraz z nim ponaglająco. Poruszył palcem kilkakrotnie i po chwili wsunął w mężczyznę drugi palec. Tym razem poczuł lekkie napięcie, więc pochylił się i pocałował uspokajająco kręgosłup partnera. Delikatnie wysunął oba palce i bardzo powoli, stanowczo wsunął je z powrotem do końca. Gdy zanurzył się w nim po knykcie po raz kolejny pocałował jego kręgosłup. Brunet, delikatnie podpierając się na rozłożonych na blacie dłoniach, podniósł się i ponownie przekręcił głowę, tak, żeby posłać mu zamglone spojrzenie.
Kuba był tak cholernie seksowny. Pamiętał, że ich seks był nieziemski, ale to, co mężczyzna z nim robił, tak naprawdę nie robiąc nic, przekraczało ludzkie pojęcie.
Brunet wciąż podpierając się na dłoniach, zgiął nogę w kolanie i uniósł ją na blat. Przez cały ten czas nie spuszczał z mężczyzny wzroku. Kiedy uznał już, że skupia na sobie całą uwagę blondyna, zaczął powolutku poruszać biodrami, nabijając się na jego palce.
Kurwa! Kurwa, kurwa! Janek jęknął przeciągle.
Co ten mężczyzna z nim robił! Patrząc mu ciągle w oczy, nabijał się na jego palce, jęcząc cicho.
— Już skarbie, jestem gotowy — powiedział w końcu, a jego słowa uderzyły Janka prosto w krocze.
Warknął gardłowo, wyciągnął palce z mężczyzny i nie czekając na dalszą zachętę, uwolnił swojego penisa ze spodni i bielizny, i szybko założył na niego gumkę. Wylał na siebie oliwkę prosto z saszetki, a resztki specyfiku wtarł w pośladki chłopaka. Nie zmieniając zupełnie pozycji Kuby, stanął za jego nogami i wszedł w mężczyznę, wciąż patrząc mu oczy.
Jasności umysłu starczyło mu na tyle, żeby nie wpychać się aż do końca. Kuba i tak krzyknął krótko z bólu i przymknął powieki, czekając aż jego ciało dostosuje się do intruza.
W Janku wszytko szalało. Czuł tak kurewsko dużo. Z jednej strony chciał już wejść w Kubę do końca i pieprzyć go bez opamiętania. Z drugiej strony, za cholerę nie chciał skrzywdzić tego kochanego wnętrza.
To był jego Kubuś, do kurwy nędzy… jego Kubuś.
To, co robili, było skrajnie głupie. Wiedział, że dał się sprowokować, dał się ponieść. Był głupi. Naiwny.
Cała złość z niego wyparowała. Chciał po prostu kochać się z Kubą, tak jakby dalej byli parą. Ponownie pocałował jego plecy i przykrył swoim ciałem mniejsze ciało. Po chwili poczuł, że Kuba zaczyna się rozluźniać. Dopiero wtedy zacisnął swoje dłonie na jego biodrach i wsunął się w chłopaka do końca.
Nie potrafił opisać tego, co czuł, ponownie będąc w ukochanym. Takiego doznania jedności nie doświadczył z nikim innym. Pożałował nagle, że wybrał taką bezosobową pozycję. Wcześniej wydawało mu się, że tak będzie bezpieczniej, ale teraz chciał zaśmiać się sobie samemu w twarz. Nic w seksie z Kubą nie było bezpieczne. Powinien był zrozumieć, że przepadł w pierwszej sekundzie, w której położył na nim rękę.
Pchnął jeszcze kilka razy, wyrywając z młodszego słodkie jęki. Jego ręka powędrowała pod ciało bruneta i zacisnęła się na jego penisie. Kuba był sztywny i drżący. Niewiele mu brakowało do spełnienia.
Janek pocałował włosy kochanka i pchnął ponownie, walcząc sam ze sobą.
— Odwróćmy się, dobrze? — powiedział w końcu, przegrywając wewnętrzny konflikt.
To był moment, w którym Kuba nareszcie poczuł, że się nie pieprzą, tylko kochają. Zacisnął powieki, żeby choć trochę uspokoić emocje. Kiwnął lekko głową i po chwili odczuł, że Janek z niego wychodzi. Jęknął mimowolnie, czując stratę, gdy jego kochanek wysunął się z niego już całkowicie. Oparł się mocniej na dłoniach i wstał. Jego plecy dotknęły klatki piersiowej drugiego mężczyzny, a Janek musnął ustami jego szyję w ten fantastyczny, drażniący sposób, który zawsze sprawiał, że miękły mu kolana.
Odwrócił się powoli w jego ramionach i spojrzał mu w oczy, jakby widząc je po raz pierwszy od lat. Pozwolił sobie utonąć w tym spojrzeniu. W oczach, które zawsze przypominały mu morze — czasami szaro błękitne jak w gorący dzień, a czasami wręcz granatowe z pożądania, jak podczas sztormu. Tak jak teraz.
Kuba wtulił się w kochanka bezwiednie. Ich usta odnalazły się na nowo i Janek ponownie złapał go pod pupą, sadzając na krawędzi biurka. Młodszy jedną nogę zarzucił na ramię mężczyzny. Byłoby łatwiej, gdyby brunet się położył, ale nie chciał być tak daleko od drugiego ciała. Wczepił ręce we włosy Janka i łakomie przywarł ustami do jego warg. Janek uśmiechnął się wprost w te kochane usta i wciąż podtrzymując pośladki chłopaka, przysunął go maksymalnie do krawędzi biurka. Tak, żeby mógł w niego wejść bez zmiany pozycji. Żadnemu z nich nie było zbyt wygodnie, ale to chyba też dla żadnego z nich nie miało znaczenia. Liczyła się nowo odnaleziona bliskość. Nie przerywając pocałunku, ręka blondyna ponownie znalazła się na penisie młodszego mężczyzny. Kochali się delikatnie, czule. Szukali się nawzajem. Jęczeli w swoje usta.
Kuba czuł, że jest już bardzo blisko, ale nie chciał tego kończyć. Otworzył oczy, które sam nie wiedział, kiedy przymknął. Janek był tuż obok. Całował jego twarz, włosy. Obu coraz trudniej było łapać powietrze. Mógł z łatwością powiedzieć, że Jasiek też jest już blisko. Ich biodra uderzały o siebie coraz mocniej i coraz bardziej chaotycznie. Przyjemność rozlewała się po jego ciele, zamieniając go w rozmiękłą watę. Czuł ją w koniuszkach palców, jak narasta, przesuwa się leniwie, wzdłuż jego nóg, do bioder, do lędźwi, do jąder, by w końcu objąć go całego.
Krzyknął w ekstazie, zaciskając tyłek na penisie drugiego mężczyzny i mocno odchylając głowę. To było tak cholernie intensywne! Jęknął jeszcze kilka razy, dochodząc do siebie, i dopiero po kilku sekundach zrozumiał, że Janek już się nie rusza. Podniósł głowę i skupił rozbiegane spojrzenie na drugim mężczyźnie, zauważając, że blondyn wgapia się w niego zachłannie. Cały dygotał, kiedy schylił się po pocałunek. Odsuwając się od mężczyzny, spojrzał na niego zadziornie spod rzęs.
— No dalej, kochanie, teraz twoja kolej — wymruczał i to chyba były odpowiednie słowa, żeby odczarować mężczyznę.
Janek jęknął i po raz kolejny wbił się w niego. Kuba zacisnął na nim tyłek, wiedząc doskonale, co to robi z mężczyzną.
Blondyn znów naparł, z większym impetem, zapominając o delikatności, kiedy gnał za własnym orgazmem. Jęknął przeciągle, gdy Kuba, powtórnie mocno się wyginając, schylił się i polizał jego szczękę.
Janek prawie warknął, gdy wszedł w niego jeszcze raz, na tyle mocno, by na chwilę Kubie zaparło dech. Szybko jednak młodszy odzyskał rezon. Uśmiechnął się półgębkiem do mężczyzny i tym razem sam mocno nabił się na jego penisa. Janek cały się już trząsł, ale powtarzał uderzenia raz za razem. Przestał już kontrolować, jakie dźwięki wydobywały się spomiędzy jego rozchylonych warg. Był już kurewsko blisko.
Jedyne czego było mu trzeba, to jeszcze jeden pocałunek. Sięgnął po niego bezwiednie, wsuwając ręce w kręcone włosy Kuby. Jęknął przeciągle w usta mężczyzny i nagle doszedł. Dreszcze jeszcze przez chwilę trzęsły jego ciałem, kiedy tulił do siebie kochanka.
— Moja Kruszyna — szepnął w jego mokre od potu, potargane włosy.
Kuba zatrząsł się na dźwięk tych ukochanych słów i zanim zdążył pomyśleć co robi, jego ciałem wstrząsnął spazmatyczny szloch. Niedawne intensywne spełnienie w połączeniu z narastającymi od tygodni emocjami i nagłą kulminacją tego napięcia sprawiły, że teraz łzy ciekły niekontrolowanie po twarzy młodszego mężczyzny.
Jego dłonie mocniej wczepiły się w ramiona partnera, a Janek nieporadnie pogłaskał go po plecach.
— Szzz — wymruczał w jego włosy. — Już dobrze. — Sam doskonale zdawał sobie jednak sprawę, jak mało przekonywująco brzmiał.
Kuba prychnął kpiąco w odpowiedzi i w końcu podniósł na mężczyznę zapłakane oczy.
— Dobrze? — zapytał z ironią. — Ty to nazywasz dobrze? Boże, Janek… jak myśmy mogli do tego dopuścić? Kiedyś byliśmy nierozłączni, świata poza sobą nie widzieliśmy i planowaliśmy, że się ze sobą zestarzejemy, aż zmienimy się w dwie pomarszczone rodzynki, a teraz?
Janek, znów czując się w ramionach tego mężczyzny jak dwudziestoletni gówniarz, sam z niedowierzaniem pomyślał: “no właśnie, jak myśmy mogli do tego dopuścić?”

W zupełnej ciszy każdy z nich przeniósł się myślami do tego, co było siedem lat wcześniej...

___

No dobrze :) Więc to był prolog, który wcale nie dzieje się na początku. Na początek tej historii zaproszę Was w kolejnym rozdziale i obiecuję, że stamtąd pójdziemy już chronologicznie :)

Za wszystkie usterki techniczne musicie mi na razie wybaczyć. Wciąż staram się rozgryźć jak działa blogger ;) Jeżeli coś Wam się nie wyświetla jak powinno, dajcie znać. Będę z tym walczyć. 

Na koniec dziękuję za betę piorunii, mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca tej historii :)

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Dzieki Anonimku :) od przedszkola nikt nie powiedział, że coś, co zrobiłam jest genialne (a i tak jestem całkiem pewna, że wtedy kłamali) :P.
      Dzięki za komentarz i pozdrawiam,
      naru

      Usuń
  2. Bardzo dobre�� czekam na c.d.
    Pozdrawiam
    milda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki milda :) Właśnie piszę, także szykuj się na czwartek po 18 :)
      Dzięki za komentarz i pozdrawiam,
      naru

      Usuń
  3. Zapowiada się ciekawie. Lecę do rozdziałów! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Nao :)
      Zapraszam do dalszego czytania i jak coś to i na ten czwartek szykuję się na 18:00 z nowym rozdziałem :)
      Dzięki za komentarz i pozdrawiam,
      Naru

      Usuń
  4. Hejeczka,
    cudowny początek, musze przyznać że bardzo dobrze udało Ci się opisać całą scenę, ich uczucia, pragnienia...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz